Moskwa oficjalnie ustami głównego lekarza weterynarii odmówiła wstępu polskim warzywom na rosyjski rynek. Wedle swojego odwiecznego zwyczaju jednym pozwala handlować innym nie. Jednym da gaz, innym wstrzyma. W tym wypadku łaskawą zgodę uzyskała Belgia i Holandia. Polska, można powiedzieć oczywiście, jest w grupie tych, którym Kreml mówi – niet.
Przypomnijmy, że jest to pokłosie embarga jakie wprowadziła Federacja Rosyjska po zatruciach wywołanych zatrutymi warzywami wyprodukowanymi w Niemczech. Znana z wielkiej troski o swoich obywateli administracja kremlowska zakazała na swoim terenie sprzedaży warzyw pochodzących z Unii. Przy tym stwierdzono że Polacy to żadni tam producenci warzyw, a jedynie pośrednicy. Takie zwykłe, tradycyjne obrażanie tych co produkują i próbują uczciwie sprzedać to co wyprodukują.
Premier zajęty fetowaniem prezydencji nie ma do tego głowy aby zareagować. Minister Sawicki gdera, że Polska żywność spełnia wszelkie warunki. Minister Sikorski głęboko zużył się intelektualnie pisaniem donosu do Watykanu na Ojca Tadeusza Rydzyka i chętnie pobankietuje z kolegami ministrami co się tak tłumnie do Warszawy zjechali.
A nam biednym zewsząd nędza- chciałoby się powiedzieć.
Kreml po raz kolejny mówi nam – Wy Polaczki może w tej Unii i w tym NATO jesteście, ale pamiętajcie dalej żadna z Was zagranica. Czarnych skrzynek nie oddamy, ogórków nie chcemy. Cierpliwie czekajcie na wszystko przyjdzie czas. Zechcemy – wpuścimy, nie zechcemy – nie wpuścimy.
A ten Wasz Premier bardzo ładnie do naszego się przytulał.